Wrocław, kwiecień 2009
12 kwietnia ubiegłego roku zmarł mjr Jan Janik - wieloletni oficer Kontrwywiadu KW MO / WUSW we Wrocławiu. Pochowany został na małym wiejskim cmentarzu w Biernacicach k.Ziębic. W uroczystości pogrzebowej poza rodziną i bliskimi uczestniczyliśmy także my - grupa byłych podwładnych z Sekcji, którą kierował oraz Jego koledzy i przełożony z tego samego Wydziału.
Nazywaliśmy Go "Dziadkiem"- bo gdy w 1979 przyszedłem do pracy w Jego Sekcji, już wtedy mógł być ojcem najmłodszych z nas, świeżo upieczonych absolwentów wrocławskich uczelni, którzy w końcu lat 70-tych zasilili Sekcję, najliczniejszą w Wydziale II (sytuacja nieznana obecnie w naszych służbach, gdzie po wszystkich, delikatnie mówiąc, "pokoleniowych zmianach", najczęściej żółtodzioby kierują żółtodziobami, a przecież w tych służbach najskuteczniejszą metodą doskonalenia kwalifikacji jest i będzie przekaz "mistrz - uczeń"..). Był jednak dla nas "Dziadkiem" nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim z uwagi na Jego życiowe i zawodowe doświadczenie oraz ojcowski (specyficznie ojcowski..) stosunek do nas, małolatów w służbie. Bo "Dziadek" nie tylko nami kierował, ale nas wychowywał, czy tego chcieliśmy, czy nie - zwłaszcza "w temacie" kształtowania relacji damsko-męskich.. Bo to był prawdziwy MACHO! I choć sam chyba najszczęśliwiej swojego życia rodzinnego nie ułożył, to z pewnością był do końca wierny swoim zasadom i... był w życiu kochany.
Z wykształcenia historyk, przed podjęciem służby "w organach", a po powrocie z ZSRR (skąd jako "kresowiak" mógł powrócić z rodziną dopiero po "odwilży październikowej") pracował jako nauczyciel. Może stąd wynikało Jego zamiłowanie do drążenia ukrytych mechanizmów zdarzeń i procesów historycznych, poszukiwania rzetelnej wiedzy do oceny ludzi i historii, nieulegania pozornym prawdom na polityczno-propagandowy obstalunek. Chętnie np. przywoływał postać Kostki Napierskiego, przez lata w socjalistycznej historiografii przedstawianego jako rzekomy "ludowy bohater".
Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele tej nieufności wobec aktualnej "polityki historycznej" (bo Kaczyński jej nie wymyślił - co najwyżej twórczo rozwinął a rebours!) nabył pracując w Kontrwywiadzie - nic tak jak jego archiwa nie uczy pokory, ostrożności w ocenie ludzi, zdarzeń historycznych (chyba tylko panie i panowie z IPN doznają w obliczu materiałów po nieboszczce SB, z którymi się stykają, przeciwnych doznań: wszystko staje się dla nich "oczywiście oczywiste" - zgodnie z politycznym zapotrzebowaniem; no cóż - siła pierwotnej indoktrynacji wobec "wątpię więc jestem" prawdziwego historyka..). Był przy tym zdecydowanie wierny ideałom Lewicy i kierował nami w głębokim przekonaniu o służbie dla kraju, tę motywację - choć bez żadnego zadęcia i uproszczeń! - nam przekazując.
Ze względu na wiek nie stawał już w 1990r. do weryfikacji - odszedł wcześniej na emeryturę. Nie potrafił jednak być bezczynny - aktywnie działał społecznie na rzecz renowacji kościoła w rodzinnej miejscowości k.Sambora na Ukrainie (doczekał spełnienia swoich starań!), napisał też i wydał książeczkę o tym miejscu - kawałku Polski.
Zawsze pozostanie w naszej pamięci.
JK