'

Jak teorię "niecności" tajnych służb wykładał funkcjonariuszom ABW toruński profesor Andrzej Zybertowicz i wiceprezes Polskiego Radia Jerzy Targalski.

(na podstawie artykułów Wojciecha Czuchnowskiego i Agnieszki Kublik z Gazety Wyborczej oraz Redakcji Pardon.pl)

Materiały ze szkolenia dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzonego przez profesora Zybertowicza.

Profesor Andrzej Zybertowicz to nie tylko jeden z głównych ideologów IV RP i specjalista od "układu", ale także teoretyk specsłużb z dwuletnim doświadczeniem. Za rządów PiS przygotowywał reformę ABW, o której wiadomo, że miała polegać na "rozwibrowaniu" agencji według praw "teorii chaosu".

"Wstrząs kontrolowany wprowadzony przez złożoną socjotechnikę o skoordynowanej sekwencji działań" - taką strategię zmian organizacyjnych w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego opracował zespół Zybertowicza dwa lata zatrudniony w ABW na umowę-zlecenie.

Projekt zmian powstał w połowie 2006 r. Dokument, który został po działalności zespołu, nosi tytuł "Nowa konstelacja" i podtytuł "Uwaga: nie czytać bez woli wprowadzenia w życie!". ABW nazywana jest w nim "firmą", "organizacją" lub "przedsiębiorstwem". Autorzy stwierdzają, że w myśl "teorii chaosu" "kompleksowe zmiany" wymagają wprowadzenia "organizacji" "w stan chwilowej i kontrolowanej destabilizacji" zwany "fazą rozedrgania". "Wprowadzenie organizacji w okres drgań - czytamy- jest niezbędne i wymaga determinacji".

Drgania zostały rozpisane na siedem faz. W fazie nr 1 chodzi m.in. o wstrzymanie podwyżek i przyjęć do pracy nowych osób. Trzeba w niej "uwypuklić stanowczość, (...) gotowość do brutalnych posunięć z jednoczesnym chłodnym zachowaniem nieformalnych procedur i norm grzecznościowych".

W fazie nr 2 powstaje podlegająca bezpośrednio szefowi ABW grupa, która przeprowadzi zmiany. Ma ona być "powołana w celowo wywoływanej aurze tajemnicy i niejasności co do celów powstania".

Faza nr 3 przewiduje "uzyskanie akceptacji ze strony kluczowych czynników politycznych połączone (...) z uzyskaniem środków na podwyżki".

W fazie nr 4 następuje "zsynchronizowane uruchomienie kilku typów działań, które wprowadzą organizację w okres drgań". Celem tej fazy jest m.in. "wywołanie niepewności i potrzeby znalezienia nowych układów odniesienia przez pracowników".

W tym czasie przewiduje się oceny pracownicze, testy sprawności fizycznej, zapowiedzi zwolnień i niezapowiedziane inspekcje. W punkcie o "niespodziewanych dyscyplinujących posunięciach kadrowych" obok "wydalenia ze służby, pozbawiania dodatków i nagany" dokument wymienia punkt pt. "ośmieszenie przed frontem kompanii".

Z tych zmian ma się wyłonić nowa Firma. Aby projekt zakończył się sukcesem, autorzy raportu zalecają "precyzyjnie skoordynowane posunięcia rozwibrowujące" i "jak najdłuższe utrzymanie mylącego przekonania o niespójnej naturze wprowadzonych przedsięwzięć, czyli utrzymanie w tajemnicy kluczowych założeń projektu".
Projekt przewidywał, że cały proces zajmie ok. dziewięciu miesięcy, przy czym apogeum "rozedrgania" to cztery do sześciu tygodni.

Czy taki plan próbowano wprowadzić w życie? - Trudno powiedzieć. Materiał krążył wśród szefów i naczelników - usłyszeliśmy w ABW.

Zespół Zybertowicza składał się oprócz niego z czworga pracowników naukowych toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i założonego przez profesora Studium Socjologii i Bezpieczeństwa Wewnętrznego (miało ono szkolić kadry zreformowanych służb specjalnych). Nie wiadomo, kto z nich jest głównym autorem projektu "rozedrgania", bo nie jest on podpisany. Zespół miał w ABW specjalny status. Na stałe do pomocy przydzielono mu trzech oficerów Agencji. Oprócz cytowanego dokumentu efektem jego pracy był projekt powołania Centrum Analitycznego ABW. Umowy z zespołem opiewały na 14 tys. zł od osoby plus zwrot kosztów. Zybertowicz był też szefem Rady Programowej Centralnego Ośrodka Szkolenia ABW w podwarszawskim Emowie.

 

Teraz okazuje się, że prowadził też seminaria dla funkcjonariuszy. Redakcja "Gazety" dostała materiały od jednego z uczestników seminarium dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzonego przez prof. Zybertowicza. Był on zatrudniony w ABW na umowę-zlecenie w czasach rządów PiS.
Niezwykle trudno nam określić tematykę wykładów profesora - zahacza nie tylko o metody operacyjne służb specjalnych, ale i dziedzictwo kultury europejskiej
- więc za "Gazetą Wyborczą" cytujemy co ciekawsze fragmenty.

Prof. Zybertowicz dzieli się ze słuchaczami dylematem: "Czy aby chronić naszą wolność i wizję dobrego życia, musimy posługiwać się metodami wrogów wolności i innych wartości demokratycznych?". Wylicza, że takie metody to "skrytość, podstęp, manipulacja, dezinformacja i zdrada".
Na to pytanie Zybertowicz odpowiada twierdząco: ponieważ "wrogowie [państw demokratycznych] w swoim postępowaniu nie ograniczają się do zasad dobrego
społeczeństwa i działają w sposób tajny", więc "przeciw tajności bronią jest tajność" oraz "niecność".
Tajne służby to enklawa niecności - naucza Zybertowicz. - Służby specjalne to instytucja, w której przestrzeganie zasad niecnych jest cnotą. A "niecnota
powinna służyć ochronie zasad zacnych" - podkreśla. Trochę to zagmatwane. Zwłaszcza, że rzeczownik "niecnota" to określenie osoby, a nie sposobu postępowania. Ale wybaczamy profesorowi to "semantyczne nadużycie" i wracamy do wykładu, bo zaczyna się robić ciekawie.

Na czym to stanęliśmy? "Niecnota" jest cnotą, ale tylko w ABW i kiedy służy zacności. Poza tym "niecnota" ma wiele twarzy. Tak tłumaczy to nasz specjalista: Do zasad i metod "niecnych" Zybertowicz zalicza podejrzliwość i tajność. Jako typowe w działaniach służb wymienia: manipulację, dezintegrację, dezinformację, prowokowanie do zdrady, szantaż w zamian za współpracę, wreszcie "gromadzenie informacji tzw. wrażliwych, czyli haków na temat każdego".

Nadal nie rozumiecie? To porównanie powinno wam pomóc. Żeby uściślić, co to jest "niecność", profesor stwierdza, że "na gruncie norm naszej kultury" można powiedzieć, że "zasady rzymskie są zacne", a "zasady arabskie są niecne".

A teraz mała dygresja na temat przejrzystości i finansów: Działania służb muszą być nieprzenikalne" i "nie muszą być zrozumiałe dla obywateli", a "dochody z funduszu operacyjnego nie muszą być wykazywane w zeznaniach podatkowych" - rozwija swoją teorię toruński naukowiec.

Oraz posumowanie zwierające przestrogę: W konkluzji mówi o trudnej równowadze między "niecnymi" służbami a demokratycznym państwem i o tym, że "niecnota" może zainfekować demokratyczne otoczenie. Brzmi to wszystko zupełnie wesoło. Ale chyba do śmiechu nie jest nikomu w ABW. Rzeczniczka Agencji Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska nie chciała komentować wykładów Zybertowicza. Zaznaczyła tylko, że wszelkie czynności służb muszą być zgodne z prawem. Czyli wygląda na to, że "teoria niecności" nie będzie na razie zweryfikowana a praktyce. Oficjalnie ABW potwierdza jedynie, że dwukrotnie w lipcu i sierpniu 2006 r. organizowano seminarium dla funkcjonariuszy i ekspertów Agencji prowadzone przez Zybertowicza.

Na koniec dosyć trafny komentarz jednego z uczestników szkolenia: Twierdzenia z tych zajęć to mieszanina pseudonaukowego bełkotu z wizją służb rodem z powieści sensacyjnych. Kompletnie bezwartościowa.

Aha, w zajęciach brał też udział Jerzy Targalski. Jako wykładowca - pod nazwiskiem Józef Darski - wygłosił referat "Służby specjalne w krajach postkomunistycznych". Jednocześnie był uczestnikiem zajęć jako słuchacz i członek "zespołu ekspertyz" przy szefie ABW. W tym samym czasie pełnił już funkcję wiceprezesa Polskiego Radia. Targalski jest wyznawcą teorii spisku służb specjalnych i twórcą pojęcia Ubekistanu (tak nazywa Polskę po 1989 r.). Uważa, że Polska opanowana jest przez agenturę czasem współpracujących, a czasem zwalczających się służb - wojskowych i cywilnych ściśle powiązanych z systemem komunistycznym. Dwa miesiące po objęciu funkcji wiceprezesa PR mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": "Tu trzeba wymienić całe środowisko. Dać możliwość robienia karier i zajmowania ważnych pozycji ludziom nowym, niezwiązanym ze służbami. Tak naprawdę, kto nie był agentem, oficerem, członkiem jego rodziny lub agenturze nie służył, nie mógł robić kariery w III RP, czyli Ubekistanie". O czystkach prowadzonych w Radiu przez Targalskiego "Gazeta" pisała wiele razy.
Oprócz Zybertowicza i Targalskiego wykładowcami byli prawicowi naukowcy. Wśród nich Andrzej Nowak, naczelny pisma "Arcana", i Henryk Głębocki z IPN. Za
wykład dostawali po 500 zł plus zwrot kosztów.
O czym dokładnie Targalski mówił na zajęciach, nie wiemy. Czy w Radiu wiedzieli, że jego wiceszef pracuje w ABW? Tadeusz Fredro-Boniecki, rzecznik Radia: -
Nie mam wiedzy na ten temat.


Tajne wykłady Targalskiego w ABW

(Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski; 2008-02-21)

Jerzy Targalski, gdy został wiceprezesem Polskiego Radia, nie poinformował, że jest ekspertem ABW. Prezes Radia: - Nic się nie stało.

ABW potwierdza, że Targalski był w niej "zatrudniony na umowę-zlecenie w 2006 r.". Rzecznik Agencji mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska nie chce podać, ile Targalski zarobił i jakie były jego zadania.
Sprawa pracy Targalskiego dla ABW wyszła w ubiegłym tygodniu - "Gazeta" opisała, jak razem z Andrzejem Zybertowiczem szkolił jej funkcjonariuszy latem 2006
r. Zybertowicz to ceniony przez PiS teoretyk "układu". Targalski jest twórcą pojęcia "Ubekistan", którym określał Polskę po roku 1989. Nieoficjalnie wiadomo też, że pracował w ABW w ramach umowy od kwietnia do września 2006 r. jako członek "zespołu ekspertyz" przy ówczesnym szefie ABW Witoldzie Marczuku. Według naszych źródeł w ABW nie zachowały się żadne ślady działalności "zespołu ekspertyz".

Wiceprezesem Polskiego Radia Targalski został 15 lipca 2006 r., zasłynął z poniżania zwalnianych pracowników.
Czy w radiu wiedziano o dodatkowych zajęciach Targalskiego w ABW? Adam Hromiak, wiceszef rady nadzorczej Polskiego Radia (rekomendowany przez Samoobronę),
mówi, że rada nie miała tych informacji. - To, co zrobił Targalski, jest nieetyczne. Jako wiceprezes stoi na czele instytucji zaufania publicznego i nie powinien pracować dla służb specjalnych - uważa Hromiak.
- Dziennikarze powinni trzymać się z daleka od służb specjalnych, a więc i szefowie mediów publicznych. To, co robił Targalski, było naganne, choć prawo nie
zakazuje członkom zarządów mediów publicznych współpracy ze służbami - mówi Juliusz Braun, b. przewodniczący KRRiT.

Prawo rzeczywiście nie zakazuje współpracy ze specsłużbami, ale - jak dodaje Braun - tylko dlatego, że nikt podczas prac nad ustawą o mediach nie wpadł na pomysł, że może dojść do takiej sytuacji. Jego zdaniem współpraca Targalskiego z ABW to działanie na szkodę wizerunku mediów publicznych.
Tomasz Borysiuk, członek KRRiT (z rekomendacji Samoobrony), chce, by Rada wyjaśniła tę sprawę: w jakim charakterze Targalski pracował dla ABW i czy
Czabański o tym wiedział.
Sam prezes Czabański nie widzi problemu: - Z tego, co teraz wiem, prezes Targalski udzielał wykładów do połowy 2006 r., a więc przed pracą w radiu -
powiedział portalowi Press.pl. - On jest ekspertem od polityki wschodniej. Nie dziwi mnie, że ABW chciało wykorzystać tę wiedzę.

(Źródło: Gazeta Wyborcza)


Andrzej Zybertowicz pokieruje prezydenckim zespołem do spraw bezpieczeństwa energetycznego. W skład zespołu wchodzą trzy osoby z Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz Kancelarii Prezydenta - poinformował IAR jej szef, Piotr Kownacki./sobota, 27 września 2008 r/

Prezydencki zespół do spraw bezpieczeństwa energetycznego będzie się zajmował między innymi analizowaniem kwestii dostaw do naszego kraju surowców energetycznych - ropy naftowej i gazu ziemnego. Przedmiotem zainteresowania nowo powołanego ciała będzie także funkcjonowanie sektora paliwowego, w tym firm PKN Orlen oraz LOTOS - poinformował Piotr Kownacki. Profesor Andrzej Zybertowicz jest od stycznia doradcą prezydenta do spraw bezpieczeństwa państwa.