Odgrzano problem odebrania esbekom przywilejów. Chciałbym w tej sprawie zabrać głos celem sprostowania spraw podawanych tendencyjnie, nieuczciwie, w sposób wyrwany z kontekstu i bez uwzględniania realiów czasu powstawania po II wojnie światowej ograniczonego w swej suwerenności Państwa Polskiego.
Potrzebę rozliczeń będzie można zrozumieć, jeśli przekonamy się, że intencje lustrujących przeszłość płyną ze szlachetnych pobudek poznania prawdy, a niej zakłamywania, jeśli będziemy widzieli, że lustratorzy nie są cynikami, którzy z beneficjentów także poprzedniej epoki przepoczwarzyli się w nieskazitelnych sędziów komunizmu.
Ludzie o których wspominam, udający "sterylnych", są najczęściej sami albo środowiska, które reprezentują, sędziami we własnej sprawie. Chcąc rozliczyć przeszłość, sprytnie wybrali z mozaiki instytucji i zawodów decydujących o trwałości eksperymentu budowy PRL, instytucję jedną z wielu, może spektakularną w części swojej działalności, ale nie najważniejszą podporę tamtego systemu.
Kto inny jak nie stan sędziowski i prokuratorski był depozytariuszem systemu prawnego PRL. Dziwnie zgubiliśmy ich w dyskusji. Czy przy sędzim Kryże stał esbek z pistoletem, gdy ten skazywał marszałka Komorowskiego, ówczesnego działacza opozycji ?. Znamy wiele przykładów stosowania drakońskiego prawa do realizacji określonych celów politycznych. Posłużę się przykładem mordu sądowego na dyrektorze Wawrzeckim w słynnej aferze mięsnej. Czy sprawcy tego sądowego zabójstwa lub ich następcy w rodzinnych klanach prawniczych zmienili filozofię swojego postępowania po roku 1989 ?. Czy dzisiaj świat widzą już innymi oczami ?. A może to skundlenie było znakomitym posagiem, żeby sprzedać się twórcą IV RP.
A sędzia Bogusław Nizieński ?. Przecież jest on przykładem zupełnie sprawnej kariery sędziowskiej w PRL. Gdzie sądził sędzia Nizieński ? w sterylnym kosmosie, na księżycu ?. Dlaczego nie porzucił tej ohydnej służby w aparacie sprawiedliwości PRL, służby na rzecz "sowieckiego okupanta". (...)
Nie zgubmy tysięcy wysokich urzędników państwowych PRL, oddanych i gorliwych budowniczych ustroju, hojnie nagradzanych wyjazdami zagranicznymi, talonami na samochody, mieszkaniami, wykupującymi np. na starych warszawskich Bielanach przedwojenne wille za niewielkie kwoty. Rozejrzyjcie się Państwo politycy, wśród swoich kolegów, waszych ojców i krewnych, ilu z was z tych profitów bezpośrednio lub pośrednio korzystało. Zwróćcie uwagę również na korzystających z dostępu do bezpłatnej nauki w tamtych ohydnych czasach, odpłacających się gorliwie reżimowi PRL licznymi pochwałami w tysiącach prac naukowych. Bez trudu znajdziecie przykłady wśród przedstawicieli gremiów kierowniczych obecnych partii politycznych. Nie będziecie chyba chcieli udowadniać, że autorzy tych prac, obecnie dzielni lustratorzy, byli do tych niecnych praktyk siłą zmuszani.
Co się stało z tysiącami uczestników życia politycznego minionego okresu, którzy nierzadko publicznie domagali się likwidacji wszelkich objawów życia opozycyjnego przy użyciu dostępnych państwu środków ?. Dlaczego liczni posłowie i ministrowie z przeszłością PZPR-owską nie przeciwstawiali się, gdy ich koledzy z organizacji partyjnych tak chętnie wysługiwali się służbami mundurowymi lub namawiali do tego swoich przedstawicieli w aparacie partyjnym i państwowym ?.
Gdzie są wreszcie tysiące oportunistycznych przedstawicieli inteligencji, chętnie korzystających z dobrodziejstw tzw. małej stabilizacji, onegdaj z wdzięcznością opisujących przymioty systemu, w którym dane było im żyć i jakoś nie rwących się do proponowania jego zmiany na inny lepszy i sprawiedliwszy system ?.
Wróćmy do esbeków. Instytucja, którą reprezentowali, była duża nie tylko dlatego, że kierownictwo państwa chciało zniewolić swoich obywateli, ale dlatego, że składały się na nią również liczne specjalistyczne służby niezbędne każdemu państwu niezależnie od jego rozwiązań ustrojowych. Do tych wyspecjalizowanych służb należały: wywiad, kontrwywiad, pion szyfrów i łączności specjalnej oraz wiele innych. To głównie przedstawiciele tych jednostek, w sporej części pozytywnie zweryfikowani, przyjęci zostali do służby w UOP w pionach wywiadu i kontrwywiadu.
Ustawodawca mógł tę kwestię rozstrzygnąć oczywiście inaczej, np. wzorem rozwiązań pana A. Macierewicza w WSI zatrudnić wyłącznie cywili spoza służby. Ale czy wówczas Polska byłaby podmiotem współpracy międzynarodowej np. w ramach NATO lub stosunków bilateralnych z USA ?. Nie wystarczy nowych funkcjonariuszy wyposażyć w biurka i po kilkunastodniowych pogadankach na tzw. kursach oficerskich zlecić im zorganizowanie struktur wywiadu za granicą czy sprawną obsługę informacyjną kierownictwa rządowego lub zorganizowania skutecznej ochrony kontrwywiadowczej centralnych instytucji państwowych. Trzeba być bardzo niesprawiedliwym w ocenach, żeby nie dostrzec zasług kadry UOP, na początku składającej się w znacznej części z pozytywnie zweryfikowanych oficerów. Dzięki ich postawie, umiejętnością i źródłom zagranicznym udało się np. wyprowadzić amerykańskich dyplomatów z Iraku. Przykładów jest więcej.
Tych oficerów w ABW i AW jest coraz mniej. Ale to dzięki ich obecności, służby te mogły przez kilkanaście lat, na zasadzie naturalnej wymiany pokoleń, dopracować się tysięcy nowych funkcjonariuszy, o których można powiedzieć, że są to ludzie przygotowani do samodzielnego sprostania trudnym zadaniom.
Ich poprzednicy, nabywając, zgodnie z ustawą o powołaniu UOP, uprawnień emerytalnych, dowiadują się dzisiaj, że zasady prawa obowiązujące w dniu powołania do służby są już nieaktualne. Jak to dzisiaj wyjaśnić? Ustawodawca rozmyślił się i zmienił zasady gry ?. A do tajnych operacji zagranicznych, nie bacząc na zagrożenia, byli w porządku ?.
W korpusie oficerskim ważne jest pojęcie honoru. Czy dla polityków honor ma też jeszcze jakieś znaczenie ?.
Były oficer UOP
( "NIE" nr.40/2008 z dnia 2 października 2008 r. )