Ciekawy artykuł Pana generała Andrzeja Kapkowskiego
USTAWA NIESPRAWIEDLIWOŚCI
Prawno – politycznym wyróżnikiem pisowskiej ustawy dezubekizacyjnej z 16.12.2016 r jest fakt złamania przez nią obowiązującej w systemach demokratycznych zasady nienaruszania praw nabytych i niestosowania odpowiedzialności zbiorowej.
Ustawa ma również wyjątkowe aspekty społeczno – moralne bowiem jej powstanie poprzedzała bardzo zjadliwa, nienawistna propaganda przedstawiająca środowisko służby bezpieczeństwa jako wyzutych z sumienia oprawców i zdrajców ojczyzny. W kampanii tej aktywnie uczestniczyli członkowie rządu, posłowie PIS, usłużni historycy i publicyści, co nadało ustawie dziejowy wymiar. To w rzeczywistości sąd nad PRL-em dokonywany 20 lat po upadku systemu socjalistycznego i przy rozmyślnym wskazaniu wyłącznie służby bezpieczeństwa jako winowajcy. Wiodącym, populistycznym hasłem mającym zapewnić poparcie mas było przywrócenie sprawiedliwości społecznej.
W istocie rzeczy, ze względu na mściwość zapisów ustawowych i posługiwanie się półprawdami pod
z góry założone tezy, ustawa nabrała represyjnego charakteru.
Zabranie wysługi emerytalnej za służbę w PRL-u sprawiło, że 59 emerytów straciło życie w następstwie nagłych zawałów, udarów i samobójstw. Ustawy o takich skutkach jeszcze w III RP nie było.
Manipulacje
Koronny argument, iż kaci mają więcej niż ofiary okazał się naciąganym propagandowym hasłem. Z pojedynczych przypadków emerytur sięgających kwoty ok. 18.000 zł brutto zrobiono nagłośnioną regułę, nie podając opinii publicznej późniejszych i wymuszonych z Zakładu Emerytalno – Rentowego MSW danych, iż średnia wysokość emerytur wynosiła ok. 2.500 zł netto. Faktyczny wymiar rzekomej niesprawiedliwości w porównaniu z emeryturami „cywilnymi” jest więc zupełnie inny niż głoszono. Należy przy tym zaznaczyć, że emerytury pobierane przez funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy zaczynali służbę po 1990 r. są znacząco wyższe i w większym stopniu przewyższają cywilne świadczenia, niż te „uprzywilejowane” z lat PRL. Rozbieżność wzrosła, ale nie wywołuje to żadnych niepokojów rządzących o naruszanie zasady sprawiedliwości społecznej.
Gdyby nawet przyjąć, że tym razem są to emerytury słusznie nabyte, to wypada przypomnieć, że tym słusznym działaniom towarzyszyły takie wpadki jak: śmierć B. Blidy, inwigilowanie polityków, prowokacje wobec A. Leppera, aresztowanie prezesa Orlenu A. Modrzejewskiego, nieuczciwe rozgrywanie posłanki B. Sawickiej i biznesmena R. Kluski, dostarczanie „haków” na przeciwników, „lojalki”, dzikie lustracje i inne. Przypadki te oczywiście nie równoważą represyjności służb z lat 1944 – 1956, ale obciążanie winą funkcjonariuszy, którzy rozpoczynali służbę po 60-tym roku nie da się moralnie i prawnie uzasadnić.
Faktyczni sprawcy prześladowań w większości pomarli bądź dużo wcześniej opuścili Polskę. Wielu
z nich zostało przysłanych z ZSRR. Natomiast ówcześni wykonawcy represji byli młodymi, niewykształconymi funkcjonariuszami zindoktrynowanymi ideologicznie. Żyjąc, mieliby dzisiaj ponad 90 lat.
Dla ludzi poważnie zajmujących się bezpieczeństwem oczywista jest złożoność powiązań służb specjalnych z aparatem polityczno – państwowym. Także i to, że w każdym ustroju służby specjalne są instrumentem rządzących, że z natury nie są demokratyczne a ich apolityczność jest względna. Z prawdy tej winno wynikać pewne umiarkowanie w rozliczaniu służb, by nie popaść w zakłamanie.
Na wysuwany przez K. Pawłowicz zarzut, iż służba bezpieczeństwa zniewalała Polskę i Polaków odpowiem, że w tym zniewolonym państwie dzieci robotników i chłopów zdobywały wyższe wykształcenie, służba zdrowia i szkolnictwo było bezpłatne a w światowym dorobku kultury i nauki nie brakowało polskich twórców z PRL-u.
Pokolenie oficerów z lat 1960 – 1989 nie musiało już odwoływać się do zastraszania obywateli, by uzyskać ich pomoc w prowadzonych działaniach. Twórcy ustawy nie chcieli jednak zauważyć zmian, jakie zachodziły w relacjach służb ze społeczeństwem i woleli w rozliczeniowym zapale wrzucić do jednego worka cały okres Polski Ludowej i wszystkich funkcjonariuszy SB, w tym pozytywnie zweryfikowanych w 1990 r. Nie wartościując jednostek służby wypada zaznaczyć, że nawet struktury zwalczające opozycję i Kościół a rozwiązane definitywnie w 1990 r., były formacjami ustawowymi
i działały w legalnym państwie. Ciągłość państwa tez nigdy nie była podważana.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że te ograbione z emerytur służby gwarantowały bezpieczeństwo państwa i obywatela, zyskały uznanie aktualnych sojuszników i stworzyły podwaliny obecnego bezpieczeństwa kraju. Wybitne osiągnięcia, które na trwałe weszły do dorobku polskich służb specjalnych, to nie tylko wyprowadzenie amerykańskich oficerów z Iraku, ale również zdobywanie bardzo cennych dla rządzących, źródłowych opracowań wywiadowczych. Materiały takie zdobywano poprzez ryzykowne tajne wejścia do znajdujących się w Polsce placówek przeciwnika i stosowanie szkodliwych dla zdrowia technik niezbędnych do pokonywania zabezpieczeń. Niektórzy z wykonawców tych operacji przedwcześnie zmarli na skutek doznanych uszczerbków na zdrowiu a większość żyjących walczy z chorobami nowotworowymi. Fakty te dedykuję tym zwłaszcza entuzjastom ustawy, którzy twierdzą, że „esbecy” tylko korzystali z przywilejów, niczym nie ryzykując. Tym przywilejem zawsze była i będzie stała dyspozycyjność, ryzyko wpadki i odpowiedzialność, funkcjonowanie w ciągłej tajności, stresie i ograniczeniach w życiu rodzinnym.
Niepodważalnym osiągnięciem ówczesnej służby były również zatrzymania dyplomatów – oficerów wywiadu w trakcie wykonywania przez nich na terenie Polski tajnych operacji wywiadowczych. Ujawnienie i udokumentowanie takich operacji w sposób nie wywołujący protestów dyplomatycznych jest bardzo trudne.
Profesjonalizm ten został doceniony przez wszystkich partnerów zachodnich a zwłaszcza CIA, która np. potrafiła zaprosić emerytowanego pułkownika do Langley, by podzielił się swoim doświadczeniem i przyznawała naszym oficerom medale zasłużonych dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. To również CIA wystąpiła, jeszcze przed weryfikacją, z apelem do ministra Milczanowskiego o pozostawienie w służbie doświadczonej kadry.
Przedstawione działania służb specjalnych nie miały nic wspólnego z represjonowaniem, zostały docenione przez partnerów, ale nie zyskały uznania autorów ustawy. Funkcjonariusze zostali ograbieni z emerytur a pozytywy ich pracy przemilczane. Zamiast tego rządowe media eksponowały informacje o „esbeckich” represjach w tym filmowe sceny z rozpędzania opozycyjnych demonstrantów. Wiadomo wszak, że pałującymi nie byli funkcjonariusze wywiadu czy kontrwywiadu a nawet policji politycznej.
Przyjąć należy, że zamysłem takich przekazów było odhumanizowanie służby w oczach społeczeństwa i wywołanie wrogości otoczenia. Strategia ta zdaje egzamin, czego potwierdzeniem jest jedna ze scen filmu A. Dziedzica „Listy śmierci”, w której kilku uczestników pisowskiego wiecu wyborczego atakuje demonstrujących emerytów Straży Granicznej, lży ich, grozi i wyrywa z rąk transparent. Na szczęście do żadnych zranień jeszcze nie doszło, choć z niedalekiej przeszłości wiemy do czego może prowadzić mowa nienawiści.
Wartości „etyczne” ustawy
Niestety również wypowiedzi wielu czołowych polityków sprzyjały tworzeniu nienawistnego klimatu wobec środowiska służb bezpieczeństwa i to wbrew równoległym zapewnieniom, że rząd troszczy się o wszystkich Polaków a emerytów w szczególności. Oto niektóre wypowiedzi:
Prezydent A. Duda:
- „ Nawet brew mi nie drgnęła, gdy podpisywałem ustawę dezubekizacyjną.”
- „Należy eliminować z przestrzeni publicznej dzieci i wnuki esbeków, gdyż są to potomkowie zdrajców.”
Premier M. Morawiecki (w Brukseli):
- „Esbecy mordowali polskich bohaterów.”
Posłanka PIS K. Pawłowicz:
- „Krzywdzili ludzi, służyli obcemu państwu, zniewalali Polskę i Polaków. Jak nie mają za co żyć, niech sprzedają swoje dacze i złoto.”
Posłanka PIS B. Kempa (w Kościele do robotników):
- „Odebraliśmy emerytury waszym oprawcom.”
Poseł PIS S. Pięta:
- „Służyli obcemu, okupacyjnemu reżimowi i realizowali sowieckie interesy. Powinni być sądzeni za zdradę. Nie powinni otrzymywać ani grosza. Niech ich Putin uposaża.”
Premier B. Szydło:
- „W imię przywracania godności, honoru i sprawiedliwości społecznej oprawcy i gnębiciele Solidarności będą mieli obniżone emerytury.”
Wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji J. Zieliński – jego konstatacje, to przede wszystkim cyniczne eksponowanie wysokości kwot, jakie skarb państwa zyskał na obniżce emerytur.
Przytoczone wypowiedzi świadczą o przyjęciu przez PIS roli sumienia narodu i o niebywałym zaangażowaniu rządu i pisowskich posłów w ustawę, która z ducha i litery łamie moralne i prawne standardy. Nieetyczne jest bowiem zarówno nazywanie zdrajcami 50 tysięcy byłych funkcjonariuszy SB, jak i manifestowanie satysfakcji z drastycznego obniżenia emerytur. Powoływanie się na wymogi sprawiedliwości społecznej jest zwykłym populizmem a nawet obłudą. W przytoczonych wypowiedziach i zapisach ustawowych trudno dostrzec dobro a gdyby nawet przyjąć, że dbałość
o sprawiedliwość jest szczera to podstawowa dyrektywa chrześcijańska zabrania osiągania moralnych celów niemoralnymi metodami. Deklarowanie więc przez twórców ustawy przywiązania do wartości religijnych nie idzie w parze z ich dziełem.
Zarzuty zdrady nie dość, że nie mają potwierdzeń w postaci postępowań prokuratorskich, to rozmijają się z realiami. A realia są takie, że w końcu lat 80-tych łącznicy służb specjalnych krajów demokracji ludowej zarzucali polskim oficerom zdradę interesów socjalizmu, nieradzenie sobie z opozycją
i rozbijanie całego systemu. Ujawnili, iż inspirują towarzyszy radzieckich do przyjścia nam z pomocą. Do pomocy jak wiadomo nie doszło, faktem jest natomiast, że polskie służby utraciły zaufanie partnerów. Sojusznicy, z inicjatywy i przy koordynującej roli służb radzieckich przystąpili do werbowania obywateli polskich, budując nowy, perspektywiczny potencjał operacyjny. Działania trwały kilka lat i prowadzone były poza wiedzą naszych służb. O tym, że w ramach tych działań poszukiwano styków z opozycją wyczytać można w wielu polskich opracowaniach. Z nielojalnością sojuszników łączy się sprawa trzech listów skierowanych w 2014 r. do wysokiej rangi byłych funkcjonariuszy UOP. Autorzy przesyłek, używający nazwisk rzeczywistych oficerów rosyjskich służb specjalnych wprost przyznali, iż to KGB spowodowało zabranie emerytur za zdradę, którą było m.in. podjęcie współpracy ze służbami USA i Ukrainy. Jednocześnie zapowiedzieli, iż emerytury te zabiorą całkowicie w nierychłej perspektywie, co potwierdziło się w 2016 r. Trudno jest jednoznacznie ocenić te listy, faktem jest jednak, że odpowiadają one aktywności służb rosyjskich w świecie, potwierdzonej choćby agresywną ingerencją w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Obecności wpływów rosyjskich służb specjalnych w Polsce nie można zanegować, ale na pewno nie są one realizowane przez emerytów ze służby bezpieczeństwa. Wielu z nich po 1990 r. uczestniczyło w aktywnym rozpracowaniu wywiadu rosyjskiego i to z dużymi sukcesami.Cywilny kontrwywiad UOP stwarzał wówczas duże zagrożenie dla rosyjskiej agentury uplasowanej w różnych sektorach administracji państwowej. Co zatem upoważnia decydentów państwowych i posłów PIS do stawiania bezpodstawnych i naruszających godność zarzutów. Nie upoważnia do tego zwykła, choćby nie w pełni partnerska współpraca, która również obecnie funkcjonuje tyle, że bardziej ze służbami zachodnimi.
Wątek budowy przez przeciwnika nowego potencjału agenturalnego zdaje się łączyć ze wszystkimi działaniami dezubekizacyjnymi w Polsce z lustracją włącznie. Wydaje się, iż Rosjanie dobrze się do nich przygotowali, dyskretnie przejęli to, co było do wykorzystania i zbudowali nowe pozycje. Potencjał starych ,cywilnych służb już był nieprzydatny .Agenturę zlustrowano a materiały służb posłużyły do wyniszczającej walki politycznej .Mechanizm do wymierzenia” dziejowej sprawiedliwości służbie bezpieczeństwa został stworzony i to dużo wcześniej nim pierwsza ustawa dezubekizacyjna weszła w życie.
Represyjność ustawy
Bezzasadne zarzuty zdrady potwierdzają, że ustawa generalnie jest nieuczciwa, bo w sposób nieobiektywny przedstawia służbę kilkudziesięciu tysięcy byłych funkcjonariuszy eksponując wyłącznie represyjność, podczas gdy wielu z nich jak np. funkcjonariusze Biura Paszportów, Zarządu Łączności, Straży Granicznej czy Biura Ochrony Rządu nie mieli nawet możliwości represjonowania. Bardzo szeroki, partyjnie ustalony katalog jednostek zaliczonych do służby bezpieczeństwa umożliwił wrzucenie do represyjnego worka każdej wskazanej przez PIS formacji mundurowej. Za sprzeczne z duchem sprawiedliwości należy uznać, iż sądy w postępowaniach odwoławczych z lat 2010 – 2016 nie rozstrzygały – jak być powinno – czy dany funkcjonariusz naruszył swoim działaniem prawa obywatelskie, lecz jedynie ustalały, czy jednostka, w której pracował znajdowała się w katalogu formacji zaliczanych do represyjnych. Efektem takiego podejścia było automatyczne wydawanie werdyktów niekorzystnych po zaledwie 15 minutowym procedowaniu. Odrzucane były również przez prokuratury wnioski emerytów o wszczynanie postępowań wyjaśniających, czy istotnie byli oni oprawcami, co praktycznie wykluczało możliwość dochodzenia swoich praw.
Ustawową represją a nie przywracaniem sprawiedliwości, jest zabranie wraz z obniżaniem świadczeń kwot waloryzacyjnych oraz kwot uzyskanych z podwyższania emerytur o 1,3% rocznie z tytułu pracy
i odprowadzania ZUS-owskich składek. Prawo to, z którego korzystają wszyscy cywilni emeryci
w Polsce, zostało zabrane emerytom służby bezpieczeństwa przez wprowadzenie limitu ograniczającego maksymalną wysokość emerytury do średniej emerytury krajowej (1.770 zł netto). Przyjęte rozwiązania spowodowały zagrożenie dla podstaw bytowych emerytów, wzrastające ze względu na coraz bardziej zaawansowany wiek (70 plus) i pogarszający się stan zdrowia.
Represją jest również zawieszanie postępowań odwoławczych przez Wydział XIII Sądu Okręgowego w Warszawie na nieokreślony czas, ze względu na trwający już 2 lata brak odpowiedzi Trybunału Konstytucyjnego na pytanie o zgodność ustawy z Konstytucją. Przy opieszałości Trybunału Konstytucyjnego, niezgodną z zasadą bezzwłocznego rozpatrywania spraw, już ponad 1.500 emerytów zmarło nie doczekawszy rozpraw. Jest zatem oczywiste, że stworzony na potrzeby ustawy klimat politycznej niechęci do dawnej służby bezpieczeństwa wpływa na stanowisko i postępowanie wymiaru sprawiedliwości. W istocie jest to celowe pozbawienie poszkodowanych jakichkolwiek szans na zmianę położenia. Takie podejście rodzi i legalizuje ponadto obojętność na dramatyczną sytuację resortowych emerytów, co potwierdzają wypowiedzi niektórych pisowskich posłów np. poseł K. Suski stwierdził, że o ewentualnym związku śmierci z ustawą świadczyłyby dopiero listy zostawione przez samobójców, natomiast K. Pawłowicz zaleciła drogę sądową do rozstrzygania spraw. Właściwą odpowiedź na tę obojętność stanowi wspomniany już film Andrzeja Dziedzica „Listy śmierci”, ale film ten jest przez rządzących ignorowany.
______________________
W konkluzji należy stwierdzić, że ustawa dezubekizacyjna nie przyniosła żadnych pozytywnych skutków. Nie przywróciła sprawiedliwości, wprowadziła represyjność, pogwałciła normy prawne i moralne, rozbudziła złe emocje i wrogość, niczego i nikogo pozytywnie nie zintegrowała. Jest też przykładem amatorskiego rozumienia bezpieczeństwa państwa a zwłaszcza sytuowania służb specjalnych w układzie władzy państwowej.
Ustawa źle oddziałuje na dalsze stanowienie prawa, gdyż jest ono obciążone polityczną gotowością do łatwego stawiania zarzutów i ulegania wpływom partyjnym.
Obecnie, w związku z wniesieniem w dniu 16.12.2019 r. do laski marszałkowskiej projektu nowelizacji ustawy jest szansa, by wyjść z tego obciążenia i przywrócić wiarę w stanowienie uczciwego prawa. Nowelizacja jest potrzebna i należy ją jak najszybciej przeprowadzić. Wymaga tego ludzka, nie partyjna, sprawiedliwość i szacunek dla prawa.
A. Kapkowski
Warszawa, styczeń 2020 r.