O SKUTECZNOŚCI ART. 8a
O SKUTECZNOŚCI ART. 8a
Chylę czoło przed wszystkimi, którzy mając tytuł nie wystąpili do ministra spraw wewnętrznych z wnioskiem o zastosowanie art. 8a ustawy represyjnej, bo zachowują godność i nie poddali się kolejnym dwóm upokorzeniom. Pierwszemu przez decyzję ministra i drugiemu przez wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Artykuł wyszczególnia dwie przesłanki decydujące o wyłączeniu zainteresowanego spod działania ustawy represyjnej. „Organ” uważa, że dla pozytywnej decyzji obie przesłanki muszą występować jednocześnie i posiłkując się słownikiem wyrazów polskich wymienia synonimy dla „krótkotrwałej służby”. W takim rozumieniu nikt z represjonowanych nie dostąpi prawa łaski ze strony pana ministra.
Siła znaczenia tej przesłanki w decyzji ministra i potem wyroku WSA jest tak wielka, że za NIC ma zdrowie, życie i oddanie służbie nagrodzone wysokimi odznaczeniami państwowymi z rąk prezydenta RP – co wymienia przesłanka druga. Okazuje się, że te odznaczenia są mniej warte niż broszki noszone przez panią Szydło. Obejrzałem dwie rozprawy przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, dwóch różnych osób o odmiennych sytuacjach życiowych i po usłyszeniu treści wyroku odniosłem wrażenie, że każdy z nich to deklaracja lojalności wobec PIS. Człowiek przychodzi do sądu mając nadzieję, że sąd ROZWAŻY. Tymczasem sąd nie rozważa, sąd myśli jak „ORGAN” i w pełni podziela jego zdanie.
Mamy za sobą postępowania przed sądem w sprawie odwołań od decyzji ZER MSW na podstawie ustawy z dnia 23 stycznia 2009 roku, wówczas prawie każdy z nas usłyszał z ust „Wysokiego sądu” w stosownym momencie rozprawy „bo taka jest linia orzekania”. Co to znaczy „linia orzekania”, gdzie tu jest miejsce dla indywidualności każdej sytuacji i NIEZAWISŁOŚCI sądu ?
Obie te sytuacje pasują jak ulał do tekstu mistrza Ildefonsa napisanego kiedy ktoś nadepnął mu na odcisk : „słowo na temat nieporozumienia w związku z tzw. humorem czystego nonsensu. Otóż na jednym z meczów piłki nożnej zastanawiałem się głęboko, czemu robotnicza publiczność woła pod adresem sędziego: „sędzia kalosz! „sędzia kanarki doić!”. Przecież na zdrowy rozum, sędzia nie jest kaloszem, a kalosz nie może doić. Gdzie tu logika ? Gdzie tu wymiona u tego malutkiego ptaszka ? Więc pytam czy ta sytuacja w której kalosz doi kanarki, to nie jest przypadkiem Zielona Gęś.”
W logice „sędziego kalosza” nie ma miejsca na ROZWAŻENIE między przesłankami i dostrzeżenie ich tła, które jest indywidualną rzeczywistością każdego z nas. Zweryfikowany funkcjonariusz operacyjny przeszedł do służby w Urzędzie Ochrony Państwa ze swoim dorobkiem (procedury), który miał znaczenie dla kontynuacji działań istotnych dla bezpieczeństwa państwa, o czym wielokrotnie mówili głośno i doniośle Tadeusz Mazowiecki, Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski.
Czy w takiej sytuacji procent czasu służby „przed” powinien mieć znaczenie jakie nadają mu ludzie eksponujący przesłankę pierwszą z art. 8a ? Orzeczenie komisji lekarskiej kończące się konkluzją – „inwalidztwo nastąpiło w związku ze służbą w Urzędzie Ochrony Państwa” też nie robi żadnego wrażenia na sądzie i nie jest godne rozważenia wobec braku „krótkotrwałości służy przed”.
Logika zadziwiająca, na której uczelni w Polsce takiej uczą ? Sądzę , że na żadnej, a jest to tylko pokłosie ustanowionej politycznie linii orzekania w „niezawisłym sadzie”. I to jest nasz „humor” czystego nonsensu.
Pozdrawiam zaglądających na stronę bardzo serdecznie,
Maciek Niepsuj.