List Andrzeja Rozenka
Warszawa, 16-21 października 2023 r.
Koleżanki i Koledzy Mundurowi!
Przepraszam, że zawiodłem. Wiem, że bardzo liczyliście, iż w tej kadencji będę Was reprezentował w Sejmie RP. Niestety nie dałem rady. Uzyskałem piąty wynik na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu podwarszawskim, ale niestety nasza lista wzięła tylko cztery mandaty. Do piątego zabrakło… 311 głosów oddanych na listę KO w okręgu nr 20.
Dziękuję Wam za wsparcie, za hojne wpłaty na konto kampanii, za każdy głos oddany na mnie, za wspólną kampanię na bazarkach i dworcach, a także za każdy płot, na którym mogłem zawiesić baner. Bardzo, bardzo gorąco dziękuję tym, którzy w ramach „turystyki wyborczej” przyjechali głosować do mojego okręgu. Jesteście wspaniali!
Winę za porażkę biorę w całości na siebie. To ja zawiodłem, bo zawsze mogłem zrobić coś lepiej, więcej, szybciej, dokładniej. Mam nadzieję, że mimo przegranej będę wciąż mógł cieszyć się Waszą przyjaźnią. To dla mnie wielki zaszczyt.
Z każdej trudnej sytuacji należy wyciągać wnioski.
Wniosek najważniejszy jest banalny, ale nie sposób go pominąć – każdy głos się liczy. Deklaracje typu „po co mam głosować, przecież to tylko jeden głos” stają się w tym świetle szczególnie nierozsądne i nieodpowiedzialne. Wynik każdych wyborów jest składową poszczególnych głosów. Koalicja Obywatelska w moim okręgu zebrała imponującą liczbę głosów – 257 470, czyli 35,23% uprawnionych. Każdy widzi jak na tym tle wygląda 311 głosów brakujących do piątego mandatu.
Czytam gdzieniegdzie, że „gdyby Rozenek został w Lewicy” to wszedłby do Sejmu. Warto więc przypomnieć, że zostałem z lewicy wyrzucony przez Włodzimierza Czarzastego. Nie mogłem więc kandydować z listy partii, z której zostałem wyrzucony. Jestem wdzięczny, że dostałem szansę startu z list Koalicji Obywatelskiej. Mimo mających mi zaszkodzić nacisków, szkalowania, kłamstw i intryg Donald Tusk postanowił mi zaufać, a koleżanki i koledzy z KO otoczyli mnie troskliwą opieką i przyjaźnią. Bardzo im za to dziękuję i cieszę się, że mogłem dołożyć własną cegiełkę do doskonałego wyniku KO.
10 255 głosów, które zdobyłem z piątego miejsca, oczywiście nie jest wynikiem satysfakcjonującym jak na polityka o wieloletnim doświadczeniu, kandydującego z pozycji posła. Proszę, żebyście jednak uwzględnili, że od 6 lat nie mogłem występować w TVP. Znalazłem się na czarnej liście „niezapraszalnych” głównie ze względu na moją walkę o prawa emerytów mundurowych. Od 2 lat trafiłem też na listę „niezapraszalnych” w telewizji Polsat. Tym bardziej jestem wdzięczny telewizji TVN, radiu TOK FM, portalowi Onet.pl i Goniec.pl, Radiu Zet i wielu innym niezależnym redakcjom i dziennikarzom, którzy mimo wszystko mieli odwagę oddać część czasu antenowego i łamów gazet oraz portali „obrońcy Ubeków” i „synowi Urbana”.
Na wynik niewątpliwie miały wpływ kłamliwe i zmanipulowane programy w TVP, które w ostatnich dniach kampanii wylewały na mnie liczne kubły pomyj. Zdołałem zareagować tylko na jeden z wielu przypadków kłamstw i pomówień skierowanych pod moim adresem. W trybie wyborczym wygrałem z Tomaszem Sakiewiczem, który został przez Sąd zmuszony do zamieszczenia sprostowania na antenie TVP Info. Zrobił to wiele dni po uprawomocnieniu się wyroku, wiele dni po ostatecznym terminie wyznaczonym przez prawo, już po dniu głosowania, o godzinie 4:00 w nocy, gdy prawie nikt nie ogląda jakiejkolwiek telewizji.
Wiem również, że jakiś wpływ na mój wynik miał czarny PR. Kłamstwa i oszczerstwa, wymyślone niestety w środowisku pseudo-lewicy, powtarzane były bezrefleksyjnie ale czasem też intencjonalnie. Jak wiecie, szczególnie trudno wyjaśniać, że nie jest się wielbłądem. Mogłem tylko liczyć na to, że naszą wspólna, nieustępliwa walka o prawa emerytów i rencistów mundurowych skutecznie Was zaimpregnowała przed manipulacjami i kłamstwami.
Kampania, którą przegrałem, była dla mnie szczególnie trudna. Wiedziałem, że muszę nie tylko walczyć we własnym okręgu, ale też wspierać inne osoby w terenie. Dlatego w szczycie walki wyborczej byłem w Katowicach, Wrocławiu, Łodzi, Opolu i Koszalinie. Cieszę się, że mogłem i tam jakoś pomóc.
Koniec mojej działalności w Sejmie RP nie oznacza oczywiście końca mojego zaangażowania w obronę praw emerytów i rencistów mundurowych. Będę walczył do końca. Dopóki nie zostaną zwrócone ukradzione pieniądze, dopóki nie zostaną przywrócone świadczenia, dopóki nie padnie słowo „przepraszam”, dopóki winni nie poniosą odpowiedzialności. Niestety, moje możliwości będą już dużo skromniejsze. Na szczęście pozostają w Sejmie inne osoby walczące o Wasze prawa. Pozostaje też deklaracja z 19 grudnia 2022 r. podpisana przez wszystkie wówczas opozycyjne, a dziś szykujące się do rządzenia partie (deklaracja z podpisami na zdjęciu). Traktuję ją jako nasze wspólne wielkie osiągnięcie, które powierzam Wam mając pewność, że deklaracja ta ziści się w praktyce sejmowej.
Wasz zawsze oddany
Andrzej Rozenek /-/
PS Przepraszam, że po raz pierwszy od tylu lat nie opublikowałem listu 16 dnia miesiąca. Po prostu nie wiedziałem co mam Wam zameldować. Wyniki ostateczne pojawiły się dopiero we wtorek rano a ja potrzebowałem trochę czasu na zebranie myśli.
AR