Kolejny felieton płk. Sławomira Sadowskiego – Trybuna, sierpień 2021 r.
Dziennik Trybuna 18.08.2021
Z dezubekizacją sam na sam
Niezwykle ważnym wydarzeniem dla całego środowiska osób dotkliwie skrzywdzonych represyjną ustawą emerytalną z grudnia 2016 r., było ogłoszenie przez Helsińską Fundację Praw Człowieka raportu o jej skutkach. Dokument opublikowany w lipcu br. jest bardzo rzetelny i obszernie przedstawia zarówno historię, okoliczności jak i skutki zjawiska zwanego „dezubekizacją”, zaś jego konkluzja mieści się w następujących zdaniach:
_Wejście w życie II ustawy emerytalnej doprowadziło do naruszenia praw człowieka wobec tysięcy osób. Naruszenia te dotyczyły nie tylko prawa do zabezpieczenia społecznego czy prawa do równego traktowania, ale i prawa do sądu.___
Helsińska Fundacja Praw Człowieka jest organizacją z długoletnią tradycją i ogromnym autorytetem moralnym na arenie międzynarodowej, więc jej głos ma wielką wagę i powinniśmy być bardzo wdzięczni za tak wnikliwą i obiektywną analizę.
Natomiast musimy mieć świadomość, że na polityków PiS, autorów wspomnianej haniebnej ustawy, słowa nie działają. Z jakimikolwiek uczciwymi i rzeczowymi argumentami lub opiniami oni w ogóle się nie liczą, a nawet można podejrzewać, że chyba ich nie rozumieją.
Przecież głos w naszej sprawie zabierała nie tylko HFPC, ale też Rzecznik Praw Obywatelskich, wielu uznanych prawników, dziennikarzy, publicystów i nie przyniosło to najmniejszego efektu. Można nawet podejrzewać, że dla Prezesa PiS im większej ilości autorytetów może zrobić na złość, tym ma większą satysfakcję. Co z tego, że gdzieś w świecie obowiązują, także podpisane przez Polskę, konwencje o prawach człowieka, o zakazie wszelkiej dyskryminacji, o zakazie zemsty politycznej, o karaniu wyłącznie za łamanie prawa i szereg tym podobnych, gdy dla polityków Polskiej Zjednoczonej Prawicy to tylko jakieś abstrakcyjne dokumenty, nie warte więcej niż papier, na którym zostały napisane. Jedynym zrozumiałym dla nich argumentem jest argument siły – całkiem jak dla Stalina, który w rozmowie o Kościele Katolickim ironicznie pytał, ile batalionów ma Watykan. W czasach pokoju wojsko liczy się mniej, natomiast jego przemożną rolę przejęły finanse, więc dzisiaj tylko one przemawiają do PiS-owskiej wyobraźni.
Dlatego też optymistyczną informacją dla całego środowiska represjonowanych jest to, że sprawy pierwszych 23 osób, które kilka miesięcy temu złożyły skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dostały gwałtownego przyspieszenia przed polskimi sądami.
Okazuje się, że władze Polskiej Zjednoczonej Prawicy po prostu wystraszyły się wyroków za rażącą przewlekłość i natychmiast zadbały, aby te rozprawy odbyły się jeszcze przed terminem zakończenia postępowania ETPC. Jest to dla każdego zainteresowanego ważna wskazówka – bądźmy wdzięczni wszystkim organizacjom, partiom, redakcjom i osobom, które odważnie i uczciwie zabierają głos w sprawie wyrządzonej nam podłości, ale nie czekajmy, że ktoś coś za nas załatwi. To przede wszystkim my stoimy sam na sam z dezubekizacją i sami musimy z nią walczyć, zaś naszą skuteczną bronią może być właśnie składanie skarg do instytucji międzynarodowych, szczególnie do ETPC, ale też do TSUE. PiS-owcy boją się oczywiście nie tego, że ich bezprawie i niesprawiedliwość zostaną obnażone przed światem – pojęcie wstydu jest im równie abstrakcyjne, jak honor czy przyzwoitość – ale przede wszystkim tego, że będą musieli za to płacić żywą gotówką. Panika w obozie władzy ma absolutnie szokujące efekty. Oto polski minister sprawiedliwości ogłasza, że on nie wie, czy w naszym kraju obowiązuje konwencja praw człowieka i pyta o to Trybunał pani Przyłębskiej (?!), zaś premier Morawiecki nie jest pewien, czy Polska powinna wykonywać prawomocne wyroki TSUE, w czym wspiera go PiS-owski sędzia TK, pan Piotrowicz.
Koronnym argumentem jakiego dzisiejsza władza używa w swej haniebnej walce z europejską praworządnością jest zwrot nieustannie powtarzany przez wszystkich jej polityków, że Polska ma prawo sama decydować o swoim systemie sądownictwa. Jest to tak jaskrawe i cyniczne matactwo, że „kupić” je mogą tylko wyborcy PiS. Przecież oczywiste jest, że Polska ma takie prawo, ale tu chodzi o coś całkiem innego. Dobrą analogią może być produkcja samochodu – możemy budować przeróżne, wręcz dowolne auta, ale aby dopuścić je do ruchu drogowego wszystkie one muszą mieć hamulce, światła i kierunkowskazy. Tak samo jest z wymiarem sprawiedliwości – możemy stworzyć system sądownictwa jaki tylko chcemy, ale musi on gwarantować pełną niezależność sędziów od polityków i zapewniać stosowanie podstawowych reguł cywilizowanego prawa (jak choćby prawa do sądu, którego od 4 lat dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi jest wciąż pozbawionych). Tylko tyle i aż tyle – czy politycy PiS tego nie rozumieją, czy też uważają za idiotów także resztę społeczeństwa?
Prawdopodobnie tak właśnie jest, bowiem elektorat PiS to przede wszystkim mieszkańcy wsi i inne warstwy najmniej wykształconych miłośników disco polo. To dla ich uciechy oraz ku satysfakcji Prezesa są zarządzane wszystkie kampanie poniżania tzw. „łże-elit”, kast, „profesorków”, „wykształciuchów”, warszawki, itp. Tyle, że teraz zaczynają one przynosić łatwe do przewidzenia efekty. Oto przeważająca część tzw. antyszczepionkowców, którzy za nic mają wszelkie wezwania i apele naukowców, to właśnie zwolennicy PiS.
Dzisiaj władza jest tym mocno wystraszona, bowiem w trakcie kolejnej fali pandemii to głównie jej elektorat może się skurczyć, z oczywistym skutkiem politycznym.
I nie pomoże mu jedyna elita, w którą inwestuje, czyli katolicki kler. A inwestycje te są nadzwyczaj okazałe i nie chodzi tylko o dziesiątki i setki milionów pompowanych regularnie ojcu z Torunia.
Trzeba bowiem wiedzieć ponadto, że księża są jedyną w Polsce grupą, która po osiągnięciu stosownego wieku otrzymuje dwie emerytury – jedną z państwowego ZUS, a drugą z Funduszu Kościelnego, również zresztą finansowanego z budżetu państwa. Gdyby więc ktoś z represjonowanych zastanawiał się, gdzie podziewają się ukradzione mu pieniądze, to właśnie ma odpowiedź. No, ale też wszyscy dezubekizowani służyli totalitarnemu państwu (podobnie jak kilkadziesiąt milionów innych osób pracujących w czasach PRL), natomiast wśród przypadków pedofilii w Polsce zaledwie co trzeciego dopuściła się osoba w sutannie (dane z raportu Państwowej Komisji do Spraw Pedofilii).
Na koniec uwaga techniczna. Jeżeli ktoś z represjonowanych będzie żył wystarczająco długo, aby wreszcie stanąć przed sądem, to niech pamięta, że może powołać się choćby na wspomniany wyżej raport HFPC, ale nie tylko. Mamy także prawo powołać świadków do swojej sprawy, kolegów z dawnej pracy czy przełożonych. My wiemy doskonale, że nie łamaliśmy prawa i nie dokonywaliśmy żadnych niecnych czynów, więc warto to dodatkowo potwierdzić. Niech wtedy oni przedstawią swoich świadków lub materiały, że było inaczej.
Sławomir Sadowski
sierpień 2021