Felieton pł. Sławomira Sadowskiego – Trybuna – 13 stycznia 2021 r.
O słuszności dezubekizacji
Wszystko się wyjaśniło. Po wielu latach ciężkiej pracy setek IPN-owskich prokuratorów oraz tytanicznego wysiłku tysięcy prawicowych polityków i publicystów, którzy uparcie poszukiwali jakichkolwiek autentycznych śladów zbrodni komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, mamy w końcu efekty. Wreszcie został znaleziony powód, dla którego zastosowano dezubekizację, ostateczne rozwiązanie problemu funkcjonariuszy i urzędników rodem z PRL. Teraz wszyscy zrozumieją, że nie było innego wyjścia, gdyż prawo i sprawiedliwość absolutnie wymagały, aby ponad pięćdziesiąt tysięcy staruszek i staruszków sprowadzić na skraj biologicznego przetrwania. Co prawda, nie odkryto żadnych rzeczywistych i użytecznych propagandowo przestępstw, jakich rzekomo mieli się dopuszczać, ale został ujawniony inny porażający fakt.
Oto kilku wtajemniczonych prawicowych i przykościelnych komentatorów ogłosiło, że jedyną instytucją, która całkowicie i wyłącznie odpowiada za powszechne występowanie przeróżnych dewiacji i nieprawości seksualnych wśród katolickiego kleru, jest PRL-owska Służba Bezpieczeństwa! Argumentacja jaką przytoczono, wręcz powala swoją logiką. Newralgiczną postacią jest tu święty Jan Paweł II, który przez ponad ćwierć wieku samowładnie rządził Watykanem i całym światowym kościołem. Okazało się, że Papież Polak tolerował nagminny homoseksualizm i przeróżne zboczenia seksualne swych podwładnych, w tym nierzadką pedofilię, gdyż wcześniej mieszkał w PRL i był przekonany, że wszystkie takie zarzuty stawiane pokornym sługom kościoła są spreparowane przez bezpiekę.
Gdy słyszy się takie rewelacje, to można wręcz wpaść w podziw, jak potężną była to służba i jak daleko sięgały jej macki. Bo przecież nie tylko polskiego podwórka, czyli kardynała Gulbinowicza, arcybiskupa Petza, arcybiskupa Wesołowskiego, kapelana Cybuli czy prałata Jankowskiego, by podać tylko kilka nazwisk z górnej półki.
Jeszcze większe szkody komunistyczna służba poczyniła w Meksyku, gdzie aby zhańbić kościół powołała Legion Chrystusa i postawiła na jego czele Marciala Degollado, którego nieletnie ofiary gwałtów i pedofilskich praktyk liczy się w setkach. Podobnie poczynała sobie w Stanach Zjednoczonych i pomogła uzyskać kardynalskie kapelusze Theodorowi McCarrickowi w Waszyngtonie i Bernardowi Law w diecezji bostońskiej. A można jeszcze wspomnieć o kardynale Georgu Pelle z Australii, o całym episkopacie Chile, o Irlandii, Kenii, Brazylii, Kanadzie, Filipinach, Argentynie, Tanzanii, Kolumbii … – żaden zakątek świata nie był bezpieczny przed zbrodniczymi działaniami polskiej bezpieki. Co zresztą mówić o świecie, gdy Frederik Martel, autor książki „Sodoma”, przytoczył w niej opinię duchownego przez wiele lat pracującego w Watykanie, iż nawet 80% kleru zamieszkującego papieską stolicę to czynni homoseksualiści.
Przypadkiem z tego obszaru na który warto zwrócić uwagę, jest historia abp Józefa Wesołowskiego. W 2013 r. ujawniono, iż jako nuncjusz i delegat papieski na Haiti nagminnie wykorzystywał swą pozycję i bogactwo do zaspokajania cielesnych żądz z małoletnimi, ubogimi chłopcami. Szczegóły działalności hierarchy w tym najbiedniejszym z krajów świata były tak szokujące, że odwołano go do Watykanu i zdecydowano o postawieniu przed sądem. Jednak wierny sługa kościoła taktownie zmarł na serce tuż przed rozprawą w 2015 r. i nie trzeba było więcej rozgrzebywać nieprzyjemnego tematu.
Czemu zaś ta sytuacja jest szczególnie ciekawa, gdy okoliczności pedofilskich praktyk arcybiskupa były analogiczne jak w wielu innych seksualnych aferach kościelnych? Otóż w internecie pojawiły gołosłowne plotki, że arcybiskup wcale nie zmarł, a jedynie zamknęła się za nim furta zakonu o szczególnie ścisłej klauzurze. Oczywiście nikt rozsądny w takie fantazje nie uwierzy, ale z drugiej strony, znając perfidię komunistycznej bezpieki, niczego nie można wykluczyć
Wyłaniający się obraz kościoła katolickiego (a przytoczone powyżej informacje jedynie bardzo powierzchownie dotykają problemu) jest tak szokujący, że karne zabranie rent i emerytur 50 tysiącom PRL-owskich funkcjonariuszy i urzędników było absolutną koniecznością. Można nawet powiedzieć, że wobec dziesiątek tysięcy dzieci gwałconych, molestowanych, zbrukanych i zniszczonych psychicznie, taki wyrok jest wręcz łagodny. Ale gdyby okazało się, że pod sutannami skrywane są kolejne pedofilskie zbrodnie, to trzeba będzie dezubekizację zdecydowanie rozszerzyć i dociągnąć chociaż do 100 tysięcy – niech nikt nie myśli, że władza lekceważy i pobłaża takim wynaturzeniom.
Oczywiście surowe konsekwencje wyciągnięte zostaną także wobec księży, którzy ulegli diabelskim podszeptom – jak powiedział ojciec Rydzyk: Zgrzeszyli, ale kto nie ma pokus? Przed udzieleniem rozgrzeszenia z pewnością zostaną im zadane ciężkie pokuty – co najmniej ze trzy „zdrowaśki” do odmówienia, a może nawet kilka „ojczenaszów”.
Sławomir Sadowski
grudzień 2020